W tym snie przeprowadzilam sie do jakiegos nowego miejsca. Pamietam ze nie bylam zbyt zadowolona z tego powodu… (kiedy z oddali obserwowalam opadajacy snieg zupelnie sie rozkleilam i zaczelam plakac).. Za oknem latalo duzo dronow, tak jak w poprzednio opisanym snie ”O dronach, Bushu jr i czerwonych szminkach”. Wtedy jednak zjawila sie przy mnie pewna kobieta z malym dzieckiem… Kobieta z wygladu bardzo zwyczajna, choc to co miala mi do przekazania zwyczajnie zwyczajne nie bylo… Trudno mi sobie przypomniec co dokladnie mowila, ale w skrocie chodzilo o cos w rodzaju zaproszenia na pewien statek kosmiczny badz jakas stacje badawcza w kosmosie… W pewnym momencie kobieta polozyla tez na stole przede mna kilka monet, jedna to byl tak jakby duzy bitcoin i dodatkowo 8 malych monet, tak jakby mini bitcoinow. Zapamietalam wyraznie logo z literka B, choc niekoniecznie inne symbole, ale wydaje mi sie ze z cala pewnoscia chodzi o Bitcoina:
tym bardziej kiedy widze ten znak nieskonczonosci, a kobieta powiedziala ze te kilka monet to rownowartosc osmiu tysiecy osiemset euro i ze jest to tylko symboliczne… Pamietam, ze nie chcialam przyjac tych pieniedzy i w ogole bylam na nie, ale z drugiej strony chcialam w to wejsc aby sie dowiedziec kto za tym tak naprawde stoi.. kobieta w ktoryms momencie znikla a ja pozostalam przygladajac sie owym monetom i w pewnym momencie zauwazylam, ze wraz z monetami kobieta zostawila malutkie dziecko.. moze kilkumiesiecznego chlopczyka w bieli..
hmm, nie jestem pewna czy wydarzenia ze snu dotycza przyszlosci na tej lini czasowej.. wydaje mi sie ze raczej nie… bo chodzilo tak jakby o przeszlosc, powiedzmy kilka, gora kilkanascie lat wstecz, ale tak jakby na innej lini czasowej.. na takiej na ktorej zamiast w Gaja Garden zamieszkalam w innym miejscu, itd..
cdn
Livia
LikeLike